Ojciec Pio do Chorych

Jeszcze raz o cierpieniu

Mimo, że już wiele zostało powiedziane o cierpieniu, wciąż jest to temat aktualny, do którego trzeba powracać. Tak samo, jak w każdym trudnym doświadczeniu życiowym, również w przypadku cierpienia dzieje się tak, że wciąż uczymy się je przeżywać jakby od nowa.
Cierpienie ma wiele ludzkich twarzy. Każdy z nas przeżywa je inaczej, na swój indywidualny sposób. Do cierpienia nie można się przyzwyczaić, ani “poradzić sobie” z nim raz na zawsze. Ono przypomina nam o naszej własnej niewystarczalności, o potrzebie wzajemnego wspierania się, a także o poszukiwaniu sensu i nadziei, przekraczających granice doczesności. Samotność w cierpieniu jest chyba najboleśniejszą jego twarzą.

Święty Ojciec Pio często swoim życiem przypominał o tym, że miłość niesie ulgę w cierpieniu. Z tego to przeświadczenia wzięła początek idea, misja, która przyjęła konkretną formę i urzeczywistniła się jako Dom Ulgi w Cierpieniu. W tamtej rzeczywistości - a wiec w miejscu i czasie, w którym żył Ojciec Pio - potrzebny był szpital, miejsce w którym człowiek w całym swoim wymiarze: fizycznym, psychicznym i duchowym otrzymywałby potrzebną pomoc. Ojciec Pio wiedział, że cierpienie ma wiele źródeł - nie tylko jest wynikiem choroby, ubóstwa czy samotności, ale ma związek także z kondycją psychiczną i duchową człowieka. Zdawał sobie sprawę także z tego, że mimo wielokierunkowego oddziaływania na gruncie “ludzkim”, a więc mimo najlepszego nawet leczenia, zapewnienia dobrych warunków życia, pomimo wsparcia ze strony bliskich, współodczuwających osób, pozostaje w człowieku pewien obszar cierpienia, do którego drugi nie ma już dostępu - obszar takiej samotności, do której dostęp ma tylko sam Bóg.

Cierpienie jest więc tajemnicą. Pomoc w jego przeżywaniu, choć ma swoje ograniczenia - i tym samym nie można cierpienia z człowieka po prostu “zdjąć” - staje się cennym współtowarzyszeniem w drodze. Chociaż z cierpieniem zwykle kojarzy się choroba - brak zdrowia niewątpliwie jest źródłem dotkliwego cierpienia - to jednak wydaje się, że bardzo wiele jest go obecnie w codziennym życiu i w domach, chociażby w braku zgody i miłości oraz w zanikaniu więzi. W takiej sytuacji dotykająca człowieka choroba może być trudnym do udźwignięcia w pojedynkę ciężarem. Zastanawiam się, jaki Dom Ulgi w Cierpieniu byłby potrzebny dziś - u nas, w naszej rzeczywistości? Chociaż z cierpieniem zwykle kojarzy się choroba, a brak zdrowia niewątpliwie jest źródłem dotkliwego cierpienia, to jednak wydaje się, że o wiele więcej jest go obecnie w domach - chociażby w braku zgody i miłości oraz w zanikaniu więzi. W takiej sytuacji dotykające człowieka choroba może być trudnym do udźwignięcia w pojedynkę ciężarem.
Myślę, że bardzo ważne jest, by nasz współczesny Dom Ulgi w Cierpieniu scalał człowieka wewnętrznie, by bez względu na zmieniające się koleje losu, rozbicie w domach i trudności codziennego życia, dawał mu potrzebne oparcie i pomoc w cierpieniu, o jakie czasem trudno w zwyczajnych, normalnych warunkach.

© Maria Chełmińska, lipiec 2018